Listopadowa zaduma…

„Był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakieś klęski i rozmaite zdarzenia” – tak ponad sto lat temu zaczynał pisać pierwsze zdanie Henryk Sienkiewicz w „Ogniem i mieczem”.

W naszym życiu różne są lata, są radosne i niestety też smutne znaczone śmiercią bliskich oraz potęgą żalu i żałoby. I to są te nasze życiowe klęski, które tak trudno nam przeżywać.

 

 

Autor hymnu z I nieszporów brewiarzowych Uroczystości Wszystkich Świętych tak się modli z odmawiającymi:

 

„ O Chryste Zbawco ludzkości

czuwaj nad swymi sługami

Wzruszony orędownictwem Dziewicy …/…/

Niebieskich duchów, proroków sprawiedliwych

chwalebnych męczenników, dziewic,

mnichów żyjących dla Pana…/…/Zechciejcie połączyć głosy, by pieśnią

wdzięczności wysławiać Ojca, Syna i Ducha”.

 

Chryste czuwaj nad „dziwnymi latami” dawaj w porę i nie w porę czytelne znaki, zachowaj od życiowej klęski.

W listopadzie każdy z nas, nawet najmłodszy, przynajmniej na chwilę pomyśli o śmierci. Rodzinnie odwiedzamy cmentarze, modlimy się nad grobami bliskich, zapalamy znicze. To wszystko rodzi w naszych głowach mnóstwo pytań.

 

Godna uwagi jest rada Marii Paszyńskiej z artykułu „Nie taka śmierć straszna” /ostatni numer „Niedzieli”/.

– Zaparzyć dobrą herbatę, postawić na stole placek ze śliwkami, usiąść z całą rodziną i porozmawiać o śmierci.

 

I jeszcze jedna myśl wspomnianej autorki:

„Cztery nogi i blat … i jeszcze kilka krzeseł…  -ludzie przyjeżdżają na groby najbliższych, spotykają się z krewnymi, wspominają historie swojego życia i najważniejsze – rozmawiają.

 

1 listopada wspominamy tych, którzy po ziemskim życiu cieszą się już chwałą Nieba. Wpatrujemy się w ich życie, odczytujemy drogi, którymi doszli do zbawienia i dziękujemy Bogu za nich i za pomoc, której nam udzielają z wyżyn niebieskich. Pierwszy dzień listopada skłania do zadumy i refleksji  nad świętością bez której nie możemy być na wieki szczęśliwymi mieszkańcami Nieba.

 

Święci znani i uznani przez Kościół, ale naprawdę znani tylko przez Boga mieli też niełatwe życie byli słabi i grzeszni, ale się nawracali, poprawiali i doskonalili swoje życie. Żyli wiarą w Boga, uczestniczyli w życiu sakramentalnym Kościoła, walczyli z wadami, może i nałogami, ale wzrastali w cnotach, sumiennie, uczciwie i wytrwale pracowali. Kochali Boga i bliźniego i przez tę normalność chrześcijańską zostali zbawieni.

 

Jak głęboko brzmią dziś słowa św. Jana z Apokalipsy:

„Wielki niezliczony tłum w białych szatach, z wszystkich narodów, ludów, języków stojących przed Bogiem” /Ap.7,9/.

 

Św. Paweł też pokazuje nam wizję Nieba:

„Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć , jak wielkie rzeczy przygotował Bóg dla tych, co Go kochają” /1 Kor.2,9/.

 

Dla takiego Nieba wieczności warto poświęcić całe swoje życie, tam naprawdę będziemy szczęśliwi.

 

2 listopada to Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, którzy czekają jeszcze na szczęśliwość wieczną w Niebie odpokutowując kary za  swoje grzechy. W tym dniu prosimy o miłosierdzie Boże dla wszystkich zmarłych. Możemy zyskiwać za zmarłych odpusty.

 

Z każdym grzechem związana jest wina i kara. Winę usuwa rozgrzeszenie otrzymane w sakramencie pokuty. Pozostaje jednak kara, którą trzeba odpokutować w czyśćcu, jeśli nie zdążyliśmy tego zrobić na ziemi.

Odpust zupełny to darowanie kary za grzechy, których wina została już zmazana w sakramencie pokuty. Odpusty możemy uzyskiwać dla siebie lub osoby zmarłej.

 

Zachęcamy w listopadzie, i nie tylko, do pełnego uczestnictwa we Mszy św. odwiedzania modlitewnego cmentarza i  uzyskiwania odpustów za zmarłych.

Komentowanie jest wyłączone.